Przemysł 4.0 nie jest już scenariuszem przyszłości, ale faktem. Robotyzacja, automatyzacja a coraz częściej nawet autonomizacja, wkraczają w kolejne sfery naszego życia – od produkcji, przez zakupy i rozrywkę, aż po edukację i usługi medyczne. Jak zwykle, w dobie wielkich zmian, nie brakuje głosów sceptycznych, krytycznych czy wręcz histerycznych. Przeciwnicy postępu roztaczają ponure wizje robotów posyłających na bruk pracowników produkcyjnych i biurowych, odbierających chleb artystom czy wręcz zagrażających ludziom fizycznie. Jak wiele z tych scenariuszy pasuje do rzeczywistości a które powinny raczej pozostać w rękach reżyserów kina sci-fi?
Czy roboty zabiorą nam pracę?
Rynek pracy na pewno nie pozostanie bez zmian w kontekście postępu technologicznego – ale nie jest to przecież zjawisko zaskakujące. Od zarania ludzkości kolejne wynalazki modyfikowały sposób wykonywania określonych czynności i wpływały na zapotrzebowanie na specjalistów różnych branż.
Rzeczywiście, już teraz wiele stanowisk nie potrzebuje obecności człowieka. Doskonałym przykładem są tutaj linie produkcyjne w automotive, operowane nie przez ludzi, ale przez roboty, manipulatory i podobne im urządzenia. Jest to działanie uzasadnione nie tylko z punktu widzenia firmy i klienta, ale również pracownika. Jak to możliwe?
Roboty świetnie nadają się do wykonywania czynności nudnych, żmudnych, wymagających fizycznie i mało satysfakcjonujących. Nie męczą się, nie chorują, nie dotyka ich wypalenie zawodowe, nie popełniają ludzkich błędów. Są szybsze, bardziej powtarzalne i precyzyjne. Gotowy produkt odznacza się więc lepszą jakością i przystępniejszą ceną. Gdzie w tym wszystkim pracownik? Na innym, ciekawszym i ambitniejszym stanowisku, na którym może się spełniać i lepiej zarabiać. Oczywiście wymaga to często przekwalifikowania – to właśnie zdobywanie nowych kompetencji jest ceną, jaką musimy zapłacić za robotyzację w zakładach pracy.
Czy awaria maszyn może doprowadzić do upadku zautomatyzowanej firmy?
Argumentem wysuwanym przez przeciwników postępu jest możliwość zhakowania obsługiwanego przez automaty systemu produkcyjnego albo po prostu potężna awaria sieci energetycznej, spowodowana chociażby od dawna prognozowaną wielką burzą słoneczną. Czy obawy te są uzasadnione? Tak. Czy powinny nas powstrzymać przed postępem? Nie.
Idąc tym tokiem myślenia, powinniśmy przełożyć całe jedzenie z lodówek do ziemianek, przesiąść się z samochodów do powozów ciągniętych przez konie a smartfony zamienić na gazety, dostarczane codziennie pod drzwi przez pieszego kuriera. Każde z tych urządzeń może się przecież w dowolnym momencie zepsuć, naprawa lub wymiana pociągnie za sobą koszty – ale nadal korzyści wielokrotnie przewyższają potencjalne straty. Identycznie wygląda kwestia zautomatyzowanego przedsiębiorstwa. Nie można pozbawiać się przewag konkurencyjnych w obawie przed możliwością zaistnienia takiej czy innej przeciwności losu.
Autonomizacja i AI – czy warto słuchać przestróg twórców sci-fi?
Być może najwięcej obaw wzbudza jednak nie robotyzacja, ale autonomizacja oraz wykorzystanie sztucznej inteligencji. Już teraz boty rozmawiają z nami na firmowych czatach, na ulice wyjeżdżają prototypy samochodów bez kierowców a powszechnie dostępne programy w ciągu sekund generują obrazy wzorowane na klasycznych mistrzach. Czy zatem obawa, że w którymś momencie automaty przejmą kontrolę nad ludzkością, nie jest przynajmniej odrobinę uzasadniona?
Na pewno nie na tym etapie zaawansowania, na którym jesteśmy obecnie. Warto wspomnieć, że jeszcze żadna maszyna nie zdała testu Turinga – taki wynalazek pozostaje świętym Graalem robotyki. Inteligencja maszyn jest zatem nie tylko sztuczna, ale wręcz umowna. Nadal potrzebują one człowieka do prawidłowego funkcjonowania, nadal nie potrafią brać pod uwagę tak licznych zmiennych czy przyjmować perspektywy emocjonalnej i trudno sobie wyobrazić, aby najbliższe dziesięciolecia przyniosły w tym aspekcie istotne zmiany.
Realne scenariusze związane z robotyzacją, automatyzacją i autonomizacją
Co zatem może się stać realnie? Z pewnością roboty przejmą zadania najbardziej nużące i wymagające dużej siły. Część zawodów może zniknąć jeszcze w XXI w (np. kierowcy zastąpieni przez autonomiczne samochody czy recepcjoniści, których role przejmą boty). Przy czym nie jest to powód do rozpaczy, ale wielka okazja do dalszego, jeszcze intensywniejszego rozwoju.
Wiele wynalazków w historii ludzkości było początkowo obiektem wyśmiewania lub strachu – warto tu wymienić choćby kuchenki gazowe, telefony komórkowe czy… toaletę ze spłuczką. Dziś już nie wyobrażamy sobie bez nich życia. W takim właśnie kontekście i ze zdecydowanie większą dozą optymizmu należy patrzeć na robotyzację, automatyzację i autonomizację.